Dziwnów: Nie udało się ustalić przyczyny śmierci czteroosobowej rodziny, która wjechała do Zalewu Kamieńskiego

dziwnow-wypadek-smiertelny

W zeszłym roku, w kutym, doszło do okropnego wypadku, podczas którego podróżująca samochodem czteroosobowa rodzina wjechała do Zalewu Kamieńskiego. W wyniku wypadku zginęli rodzice i dwójka dzieci. Prokuratura zbadała przyczyny wypadku, jednak nie udało się ustalić szczegółów, jak doszło do tragedii.

Do śmiertelnego wypadku doszło w Zalewie Kamieńskim w Dziwnowie. Dyżurny przyjął zgłoszenie o wypadku przed godziną 13:00, wysyłając na miejsce zastępy straży pożarnej, funkcjonariuszy policji i lekarzy pogotowia ratunkowego.

Jak podaje prokuratura, 28 lutego 2021 roku około godziny 12:30 samochód osobowy marki volkswagen, którym podróżowała czteroosobowa rodzina, wpadł do Zalewu Kamieńskiego. W wyniku wypadku zginął 41-letni mężczyzna, 38-letnia kobieta i dwójka dzieci w wieku 3 i 7 lat. W samochodzie przebywał również pies. Ofiary zginęły z powodu utonięcia.

Po godzinie 16:00 strażacy poinformowali, że pojazd, który znaleziono 7 metrów pod wodą i około 10 metrów od linii brzegowej, został już wyciągnięty na brzeg. W chwili znalezienia pojazd leżał pod wodą, przewrócony kołami do góry.

Jest możliwych kilka przyczyn wypadku

Biegli ustalili, że samochód gwałtownie skręcił, zjeżdżając z drogi prosto do Zalewu Kamińskiego. Jednak z racji tego, że możliwe są tutaj różne wersje wydarzeń, ostatecznie nie udało się do końca ustalić, która z nich jest prawdziwa. Niewykluczona była awaria pojazdu. Aczkolwiek biegli wykluczyli awarię opon, ponieważ nie znaleziono żadnych śladów hamowania, a po wyciągnięciu pojazdu z wody opony były w normalnym stanie.

Jak przekazała Alicja Macugowska-Kiszka z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, bardzo możliwe, że kierowca zasłabł lub zasnął za kierownicą albo, że być może uwagę kierowcy rozproszył podróżujący w aucie pies. Mogło to doprowadzić do gwałtownej reakcji, w wyniku czego osoba za kierownicą mogła stracić panowanie nad pojazdem i zjechać z drogi.

Nie jest również do końca pewne, kto siedział za kierownicą pojazdu. A to dlatego, że po zatonięciu samochodu ciała się przemieściły.

Pojawiły się także wersje, które zakładają, że kierowca zaparkował samochód zaraz przy linii brzegowej i pomylił pedał hamulca z pedałem gazu. Co więcej, prokuratura nie wykluczała też rozszerzonego samobójstwa.

Ze względu na szczegółowe śledztwo, podczas którego nie udało się ustalić przyczyny wypadku, prokuratura postanowiła zamknąć dochodzenie. I jak na tę chwilę sprawa pozostaje niewyjaśniona.